Na wyjazd w Bieszczady kupiłem sobie książkę autorstwa Magdy i Krzysztofa Dołęgowskich. Bardzo dobrze się czyta, pokazują jak w kierunku swojej pasji czyli biegania podporządkowali wszystko. Para ta jest bardzo dobrze znana w środowisku biegaczy ultra, są twórcami zawodów o nazwie "Chudy Wawrzyniec" w pięknym Beskidzie Żywieckim na dystansie 50 i 80 km. Autorka pokazuje jak od zerowego biegacza stała się ultra maratonką, pokazuje ludzkie emocje podczas długich zawodów, bardzo obrazowo je opisuje. Nie obwija w bawełnę, jeśli płakała to płakała naprawdę bo po 80 czy 100 kilometrach, tylko łzy zostawały by przezwyciężyć kryzys na trasie. Miałem wrażenie jak czytałem teksty Magdy, że biegnę z nią i zazdroszczę jej tego wszystkiego co przeżyła, skakając po górach Colorado czy Anglii. Krzysztof Dołęgowski sprawia wrażenie tura biegowego, brał udział w rajdach terenowych, potem w ultra wyścigach, napędzał swoją żonę zawsze takie mam wrażenie z książki, na pewno we wszystkich kryzysach był dla niej podporą, holował ją na trasie jak dobry samochód o mocnym silniku w górach. Oboje mówią otwarcie, że są świadomi, że nigdy nie będą mieli wielkiego i luksusowego domu, drogiego auta i wystawnego życia. Z resztą nigdy o to nie zabiegali idąc drogą w kierunku swych marzeń. Potrafili swoje całe oszczędności wydać na przykład na dwumiesięczny wyjazd i pobyt w USA w górach skalistych w mieście Boulder, gdzie mieszka większość sławnych amerykańskich biegaczy ultra. Zwykłemu człowiekowi nie mieści się w głowie by tak od po prostu kasę z wielu lat wydać na wycieczkę by spełnić swe kolejne marzenie. Magda i Krzysztof żyją według maksymy "trzeba żyć natychmiast, jest później niż się wydaję" i może dlatego są tak bliscy mojemu sercu. Co prawda jak tak żyć nie mogę w pełni jak oni, ale Rozbiegany Tata stara jak się da, ile marzeń schwytam to moje i nikt mi tego nie zabierze. Tytuł książki "Szczęśliwi biegają ultra" oddaje w pełni ducha w jakim żyją oboje autorzy, są po prostu mega zakręceni na punkcie biegania i sprawia im to super frajdę, realizują się na tym polu jak mogą. Jeśli coś sprawia nam przyjemność róbmy to, nie czekajmy, nie tłumaczmy że teraz nie bo to, czy sramto. Nie ważne ile masz lat zrób coś dla siebie bo życie stygnie i potem może być za późno. Będziesz u schyłku życia i powiesz do siebie "kur...a czemu tego nie zrobiłem?!".
![Rozbiegany tata](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7Mz5rhtkfcnAr45g59yJc-uczoJdzcRxlo9H9F6GibkvCTlVABbJrU4lxKvvBEyKN4q_uQt4nMbHOXvbV3KInLBNM-MiW8U2ZId7E1__LkhkhjsuA7gBuPi7PsmG4MgZJF2HBq8i0rug/s1010-r/logotata.jpg)
Może też biegasz, a może chcesz zacząć że zajrzałeś lub zajrzałaś do mnie. Ja biegam już nie wiem od kiedy. Żartuje sobie, że ja wybiegłem z mamy brzucha:) Teraz mając rodzinę, wspaniałe dzieci próbuję to wszystko pogodzić z pracą, z czasem dla bliskich. Próbuję nie zwariować w tym za szybko pędzącym świecie. Kiedy biegam jestem wolny, tylko ja i przestrzeń, dzięki że jesteś tu ze mną, może dowiesz się tu czegoś ciekawego, może dojdziesz do nowych przemyśleń...zatem biegnijmy razem:)
piątek, 15 lipca 2016
Ultra przyjemność
Na wyjazd w Bieszczady kupiłem sobie książkę autorstwa Magdy i Krzysztofa Dołęgowskich. Bardzo dobrze się czyta, pokazują jak w kierunku swojej pasji czyli biegania podporządkowali wszystko. Para ta jest bardzo dobrze znana w środowisku biegaczy ultra, są twórcami zawodów o nazwie "Chudy Wawrzyniec" w pięknym Beskidzie Żywieckim na dystansie 50 i 80 km. Autorka pokazuje jak od zerowego biegacza stała się ultra maratonką, pokazuje ludzkie emocje podczas długich zawodów, bardzo obrazowo je opisuje. Nie obwija w bawełnę, jeśli płakała to płakała naprawdę bo po 80 czy 100 kilometrach, tylko łzy zostawały by przezwyciężyć kryzys na trasie. Miałem wrażenie jak czytałem teksty Magdy, że biegnę z nią i zazdroszczę jej tego wszystkiego co przeżyła, skakając po górach Colorado czy Anglii. Krzysztof Dołęgowski sprawia wrażenie tura biegowego, brał udział w rajdach terenowych, potem w ultra wyścigach, napędzał swoją żonę zawsze takie mam wrażenie z książki, na pewno we wszystkich kryzysach był dla niej podporą, holował ją na trasie jak dobry samochód o mocnym silniku w górach. Oboje mówią otwarcie, że są świadomi, że nigdy nie będą mieli wielkiego i luksusowego domu, drogiego auta i wystawnego życia. Z resztą nigdy o to nie zabiegali idąc drogą w kierunku swych marzeń. Potrafili swoje całe oszczędności wydać na przykład na dwumiesięczny wyjazd i pobyt w USA w górach skalistych w mieście Boulder, gdzie mieszka większość sławnych amerykańskich biegaczy ultra. Zwykłemu człowiekowi nie mieści się w głowie by tak od po prostu kasę z wielu lat wydać na wycieczkę by spełnić swe kolejne marzenie. Magda i Krzysztof żyją według maksymy "trzeba żyć natychmiast, jest później niż się wydaję" i może dlatego są tak bliscy mojemu sercu. Co prawda jak tak żyć nie mogę w pełni jak oni, ale Rozbiegany Tata stara jak się da, ile marzeń schwytam to moje i nikt mi tego nie zabierze. Tytuł książki "Szczęśliwi biegają ultra" oddaje w pełni ducha w jakim żyją oboje autorzy, są po prostu mega zakręceni na punkcie biegania i sprawia im to super frajdę, realizują się na tym polu jak mogą. Jeśli coś sprawia nam przyjemność róbmy to, nie czekajmy, nie tłumaczmy że teraz nie bo to, czy sramto. Nie ważne ile masz lat zrób coś dla siebie bo życie stygnie i potem może być za późno. Będziesz u schyłku życia i powiesz do siebie "kur...a czemu tego nie zrobiłem?!".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz