czwartek, 21 lipca 2016

Biegacz jak superman


 Biegnę interwał, skronie mi pękają od ciśnienia krwi, trening osiem kilometrów w tempie 5,20 - 5,30 min/km po czym przeszedłem do ośmiu kilometrów 4,20 - 4,30 min/km. Grzeje, zasuwam, silnik mi pierdzi prawie z wysiłku. Jest piąty kilometr szybszego biegu, dumnie prezentuję klatę w parku, śmigam pomiędzy przechodniami, jestem dumny nikt mnie dościga. Pełno biegaczy w lesie, jak człowiek pająk, slalom pomiędzy ludzikami....Nagle wuuuuu biegnie piękny Adonis, koleś wysoki jak wieża w Paryżu, zapieprzał tak swobodnie, jak by piórko biegło. Klepnął mnie - "stary co zasuwasz" - zapytał. No to mówię co i jak, nagle ten koleś mówi "dawaj za mną, jak masz 3 km do końca będę Cię holował". Nawet mnie pytał co i jak, wpakował się przede mną, jak wiatr śmigał, jak audi z turbo doładowaniem. Byłem oczarowany, koleś był jak Zeus biegania, wziął mnie pod linę, starałem się mu dotrzymać kroku..Przecież ja maratończyk taki:) Nie byłem w stanie tempo zrobiło się na 4,10 i już myślałem że odetnie mi zasilanie. Adonis krzyczy "dajesz, dajesz jesteś silny", kurwa co za gość, pierwszy raz mnie widzi i tak dopinguje. Gadamy przez chwilę, okazało się że to zawodnik łódzkiego klubu RKS...no to się wszystko wyjaśniło:) Mówi, że takie rozbieganko zrobił 16 km w tempie 4 minuty....Dla mnie bomba i czad..odlot, wspaniały gość. Okazuje się, że nawet podczas zwykłego codziennego treningu można przeżyć coś wspaniałego, nie trzeba jechać daleko, tylko w lesie obok można spotkać herosa.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz