środa, 20 kwietnia 2016

Zawiedziony i przemęczony biegacz


 Pracujesz, trenujesz, wybiegane dziesiątki godzin. Cała zima przetyrana, nie raz się zdarzało, że za oknem minusowa temperatura, wieje wiatr i ciemno, nie wygonił byś psa na spacer nawet, ale co Ty musisz wybiegać swoje, bo jak można odpuścić trening. Więc idziesz człapiesz najpierw by rozgrzać swój silnik, potem czas na właściwe tempo w śniegu i słocie. Przepracowana tak cała zima, nie chwytały nas choroby i kontuzje. Często się zdarzało że musiałeś odmawiać sobie przyjemności, musiałeś zrezygnować drogi biegaczu z czegoś na czym Ci zależało w danym dniu treningu. Po całym cyklu przychodzi dzień zawodów, jesteś gotowy, czujesz ekscytację i energię, chcesz już biec. Po starcie jednak jakoś się nie układa, nie jest jak powinno, nie trybi coś, nie ma mocy w nogach i czujesz, że zamiast nóg masz ołów. Po wpadnięciu na metę patrzysz na zegarek i jesteś zawiedziony, nie wiesz gdzie popełniłeś błąd, że nie wyszło, że jesteś mega zawiedziony. Co się stało?? Przecież trenowałem ostro i regularnie, a tu klops. No właśnie jako amatorzy nie mamy sztabu trenerów, dietetyków i popełniamy błędy. Trenujemy często za dużo myśląc, że da nam to oczekiwany efekt, nie myślimy o regeneracji na skutek czego jesteśmy przemęczeni. Przychodzi dzień startu i jesteśmy zajeżdżeni. Potem ogrom pracy jaki został włożony i jej świadomość powoduje frustrację i nerwy. To normalna reakcja, ważne jednak by takiej po biegowej, po startowej traumie nie tkwić za długo w niej, by swoje duże potknięcie wykorzystać na swoją korzyść, przemyśleć spokojnie gdzie był błąd. Przeanalizować cały swój sezon przygotowawczy krok po kroku, świadomie podejść do siebie krytycznie. Chłodna analiza samego siebie musi przynieść skutki, następnym razem na pewno tych samych błędów nie popełnisz.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz