wtorek, 5 kwietnia 2016

Po maratonie



  Zawsze po maratonie mimo, że nogi bolą uśmiecham się od ucha do ucha i mam z siebie tzw. polewkę maksymalną. Pierwsze dni po biegu przypominają chodzenie osób niedołężnych fizycznie, czasami jest problem nawet z najprostszą czynnością...jak zakładanie skarpetek :) Najlepszy śmiech jest jak do tramwaju wczoraj szedłem:)))) Jedna pani chciała mi nawet ustąpić miejsca jak zobaczyła że z chodzeniem jest kłopot, ruszałem i ruszam jak paralityk, ale co tam jak to mówią ból mija, a chwała jest wieczna:) Jest to jeden z niewielu bóli z których jestem dumny. Obraz po maratonie jest jak na filmie:) Też tak macie?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz